Około godziny 8 ustawiłem się w dość długiej kolejce po wejściówki na płytę krakowskiego Rynku na jutrzejsze uroczystości pogrzebowe. W tej kolejce stałem się świadkiem dość ciekawego "incydentu", który boleśnie uświadomił mi prawdziwość moich przypuszczeń poczynionych w dzień tragicznych wydarzeń 10 kwietnia.
Otóż w kolejce tej (bynajmniej nie na jej końcu), ni z tego ni z owego pojawiła się jakaś kobieta, która nie dość, że "wbiła się" bez pardonu, to jeszcze poczęła zachowywać się dość agresywnie...
Jednak nie o to ona jest bohaterką mojej notki, lecz operatorzy pewnej stacji, którzy pojawili się z czerowną lampką kamery w tej samej chwili ....
O przypuszczeniach nie ma sensu pisać...